W sterowni było nadzwyczaj spokojnie. Światło nieco przytłumione, a kilkanaście ekranów rzucało niebieską poświatę na całe pomieszczenie. Przy jednej ze ścian, przy tej gdzie znajdowały się wielkie szafy sterownicze, świeciło się kilkaset kontrolek, większość zielonym, a niektóre żółtym światłem, ostrzegając przed jakimś mało istotnym zagrożeniem. Tak mało istotnym, że może się tym zająć dzienna zmiana. Zresztą, bądźmy szczerzy: co w takim reaktorze może się popsuć. Polska myśl inżynieryjna jeszcze nigdy nas nie zawiodła i głęboko wierzę, że nigdy nas nie zawiedzie. Fakt jest taki, że wszystkie procesy przebiegały prawidłowo. Temperatura w zbiorniku paliwowym utrzymywała się na odpowiednim poziomie, nowe pręty paliwowe działały jak ta lala, nic nie zapowiadało by zapotrzebowanie na moc tej nocy miało odbiegać od normy. Ale jednak gdzieś w trzewiach poczułem ścisk, niepokój jakiś i podenerwowanie. Aż się zacząłem zastanawiać, czy dzisiejszy obiad nie zawierał czegoś nieświeżego. Albo
Nigdy nie będziemy w stanie poznać drugiego człowieka. Z Adasiem było jeszcze gorzej - od zawsze miałem wrażenie, że nigdy nie chciał, aby ktoś inny miał szansę go poznać. Był jak duch, który przyglądał się nam gdzieś z boku, czasami bardzo wnikliwie, jednak niepostrzeżenie. A jednak każdy ma jakieś wyobrażenie o innym człowieku i ja też miałem wyobrażenie o Adasiu. Wyobrażenie powstawało od wielu, wielu lat i nic to, że nie widziałem człowieka na oczy, że nie mam pojęcia jak brzmiał jego głos. Nie mam żadnej z rzeczy sprawiających, że możemy powiedzieć o kimś: tak, znałem go. A jednak jest mi smutno. Chyba najbardziej dlatego, że już nie będzie szansy, by go poznać lepiej. Może dlatego, że już nie przeczytam niczego więcej o tym jak wyobraża sobie mnie? Że nie pozostawi po sobie więcej rzeczy, które zasługują na to, aby po prostu istniały? Może dlatego, że jedyne co o nim wiem to to, że naprawdę fantastycznie pisał? Że pomimo swojego niewątpliwego talentu nie zdążył, a może nie mógł